Telewizja Karat działała w Wolsztynie w latach 1992 - 2012. Dzięki uprzejmości koncesjonariusza stopniowo będą tu umieszczane wszystkie materiały filmowe. Tu szczególne podziękowania dla pana Jerzego Gintrowicza (AVISmedia w Wolsztynie). Proszę o cierpliwość, to zdigitalizowanie kilku tysięcy godzin. Programy będą zamieszczane z poszanowaniem praw autorskich, dlatego komercyjne, publiczne wykorzystywanie zamieszczonych na stronie materiałów jest możliwe wyłącznie za zgodą właściciela. Przypominam, że zgodnie z prawem, twórca, którego autorskie prawa osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania. W razie dokonanego naruszenia może także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności, aby złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę albo - na żądanie twórcy - zobowiązać sprawcę, aby uiścił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny.
Pracownicy
Telewizji Karat / Studia Karat,
którzy wzięli udział w przygotowywaniu
materiałów oznaczonych jako
,,TV KARAT WOLSZTYN":
Mariusz Brychcy
Janusz Mrozkowiak
Marek Czaiński
Piotr Drozdowski
Małgorzata Roszak
Małgorzata Pacyna
Wojciech Śmiałek
Marcin Kisielewicz
Tomasz Bujakiewicz
Beata Dymitrowska
Justyna Rapicka
Andrzej Gośliński
Aneta Krawczyk
Karina Borowczak
Wywiad dla portalu echaregionu.pl
Od pewnego czasu dygitalizuje i udostępnia Pan w internacie archiwalne materiały wolsztyńskiej Telewizji Karat, skąd pomysł na coś takiego?
15 lat przepracowałem pod szyldem tej regionalnej Telewizji, a to do czegoś zobowiązuje. Kiedy została zamknięta, to od razu zacząłem się zastanawiać, jak ocalić archiwum, przecież to kawał historii, nie tej pisanej, ale szczególnej – utrwalonej okiem kamery. Poprosiłem właściciela – Jerzego Gintrowicza – czy przekazałby mi wszystkie kasety, a on to uczynił, za co jestem mu bardzo, bardzo wdzięczny. Wszystko przegrywam i opracowuję w wolnym czasie, sam pokrywam też wszelkie koszty z tym związane.
Jak zaczęła się Pana przygoda z TV Karat?
W 1996 r. zwrócił się do mnie Marek Czaiński, który wtedy odpowiadał za program, czy nie chciałbym przygotować kilku materiałów, bo poszukują jakiegoś – jak się wyraził - „polonisty z ikrą”. Zgodziłem się, bo lubię wyzwania. Widać nie było tak źle, skoro po kilku tygodniach prezes Spółdzielni Mieszkaniowej zaproponował mi objęcie funkcji szefa, to chyba nazywało się wtedy „kierownik programowy”.
Zapewne po tylu latach spędzonych w TV, decyzja o zamknięciu działalności Karatu była dla Pana jak …?
… jak grom z jasnego nieba, i to prosto w serce. Właścicielem sieci kablowej jest poznańska INEA. Ona to uruchomiła w 2012 roku własną telewizję regionalną, która miała emitować materiały z wielu powiatów, w tym z Wolsztyna, a my staliśmy się dla nich po prostu konkurencją. W wyniku tego postanowiono, że nie będą nas już finansować, mimo że nie były to naprawdę wielkie pieniądze. Nas rozwiązali, a nowy twór - TV Wielkopolska w ogóle nie emituje już programów z Wolsztyna, ot co. Moim zdaniem perfidnie okłamano abonentów. Nic z Wolsztyna nie ma, a opłaty takie same.
Dziwna sprawa, zważywszy na to, że w sąsiednich miastach (Nowy Tomyśl, Zbąszyń) całkiem niedawno powstały lokalne telewizje, a w Wolsztynie telewizja z tradycjami została zlikwidowana.
No właśnie, zagadkowe, nie ? Dzwoniłem i pisałem do rzeczniczki INEI, zostałem zupełnie zignorowany. Pisałem do samego prezesa zarządu tej firmy, otrzymałem list, że pomyślą nad materiałami z naszego miasta. Miesiące mijają i nic. Lepiej nie będę się już wypowiadał na ten temat, bo przemawia przeze mnie gorycz i mógłbym kogoś obrazić.
Jak wyglądała praca w telewizji, bo z tego co wiem dla większości osób z nią związanych była to praca „po godzinach” ?
Oczywiście, traktowano to jako hobby. Była wolna chwila, to wyskakiwało się zrobić materiał. Montowano na magnetowidach, później na komputerze, do późnych godzin wieczornych. Czasem, jak sprzęt nawalił, na przykład telegazeta - średnio raz w miesiącu, to i nocki nas zastawały. Jednak była w tym wszystkim jakaś niezwykła przyciągająca siła. Poznawało się mnóstwo nowych ludzi, miało się wpływ na kształtowanie opinii, to było fascynujące.
Telewizja Karat – to dość nietypowa nazwa, może Pan wyjaśnić dlaczego?
Z tego, co słyszałem, to w latach 60-tych zawiązał się przy Spółdzielni Mieszkaniowej twór o nazwie Klub Filmowy „Karat”, który na małych ręcznych kamerach utrwalał najważniejsze, ówczesne wydarzenia. Więc późniejsze logo to tak z szacunku i zachowania ciągłości.
Wróćmy do archiwum Karatu. Wygląda na to, że te materiały są bezcenne z punktu widzenia lokalnej społeczności ?
I takie też słyszę opinie. W archiwum są kasety i płyty z lat 1992 – 2012. Bardzo często piszą do mnie ludzie z podziękowaniami, że widzieli swoich rodziców, dziadków, a często i siebie w przedszkolu czy w szkole podstawowej. Oprócz tego tylko tu są wypowiedzi i wizualne emocje z tamtych lat... a tego nie zastąpi żadna gazeta.
Czy udało się odnaleźć w trakcie dygitalizacji tych materiałów jakieś tzw. perełki ?
Umieściłem w sieci internetowej już ponad 450 filmów, a to dopiero 1/5 całości. Co chwila wpadają mi w ręce prawdziwe skarby. Na przykład czarno-białe kroniki filmowe z oryginalnym dźwiękiem, programy historyczne Czesława Olejnika... właściwie każda kaseta SVHS jest bezcennym wspomnieniem, bo często mówią z monitora do nas ludzie, których już dawno nie ma.
Ile godzin w sumie zarejestrowała kamera wolsztyńskiej telewizji?
Łooooo, trudne pytanie. Pomyślmy... 1186 wydań cotygodniowych ... każdy średnio ponad dwie godziny... to będzie... tak mniej więcej 2500 godzin. Przyjmując, że średnio jeden materiał trwał około 5 minut... to daje nam... wprost bez liku, kalkulator wysiada.
Proszę powiedzieć, gdzie można znaleźć materiały o których rozmawiamy.
Wszystkie chronologicznie ułożone i z wyszukiwarką tytułów na mojej autorskiej stronie internetowej: mrozkowiak.wolsztyn24.pl Zapraszam wszystkich złaknionych wspomnień.